Sen był jak scena z filmu. Uświadomił mi, że jest temat, który omijam jak zarazę. Rozwód. Nawet w beletrystyce moi bohaterowie się nie rozwodzą. Bardzo trudno jest się rozstać, kiedy ludzi wszystko łączy. Wszystko oprócz dobrych uczuć. Nie chcę tu użyć słowa miłość, bo wyświechtane jakieś i coraz częściej odnosi się do skrajnych form. Miłość to miłość, a uczucie to herbatka podana w porę, słowa otuchy kiedy trzeba i wzajemna pomoc w każdej sytuacji. Zakochani żyją w świecie idealnym, ale ja niczego o takim świecie nie wiem. Już zapomniałam, a może mój nigdy nie był idealny. Za to rozwód był ratunkiem przed pogłębiającym się osobistym nieszczęściem i jeżeli już o tym myślę, to w kontekście własnej głupoty. Weszłam w emocjonalny związek, który nie rokował na przyszłość. Zrobiłam to samej sobie i swoim bliskim.

W świetle prawa okoliczności takie jak zdrada, alkoholizm jednego z małżonków czy przypadki przemocy domowej nie są wystarczające do orzeczenia rozwodu. Podstawowym i koniecznym warunkiem jest wystąpienie zupełnego i trwałego rozkładu pożycia. Jeśli tak nie jest sąd nie ma obowiązku orzeczenia rozwodu nawet wówczas, kiedy małżonkowie zgodnie tego żądają.

Kiedy wiążemy się z kimś na stałe i jeszcze urzędowo to potwierdzamy, do rodziny wprowadzamy osobę, która staje się nasza. Zięć /synowa są jak własne dziecko, a szwagier/szwagierka to rodzeństwo. Ktoś bliski, ważny i często bardzo kochany. Ze związku rodzą się dzieci, a one rodziców kochają bezwarunkowo. Rozwodzące się małżeństwa dostarczają cierpienia całej rodzinie. Rozwód jest na drugim miejscu – po śmierci małżonka – traumatycznym przeżyciem. Oczywiście ma znaczenie z jakiego powodu się rozstajemy, ale na ogół przyczyna odczuwana jest głównie w związku. Wiem, że nie ma słów przestrogi, które trafią do młodych ludzi, nie będę nawet próbować. Miłość z założenia ma pokonać przeszkody i wszystko wybaczyć, ale niestety tylko w piosenkach i filmach. Gdyby do miłości dodać odrobinę myślenia, o ile mniej byłoby dramatów. Nie jestem osobą odpowiednią do pouczania i nie śmiałabym tego robić. Dlatego wyłącznie wskazuję poszkodowanych w naszych złych życiowych wyborach.

W 2016 roku w Polsce rozwiodło się 64 tys. par, a dodatkowo wobec 1.7 tys. sąd orzekł separację. Najczęściej rozstają się małżeństwa ze stażem 5 – 9 lat. Coraz częściej rozpadają się też związki ze stażem wieloletnim, bo mężczyzna porzuca żonę dla młodszej partnerki. W mieście rozwodem kończy się 44 proc. małżeństw, a na wsi 23.

Dodaj komentarz